| Kategorie: meandry życia
20 kwietnia 2011, 13:10
Jestem uwięziona w domu z kamienia i betonu. Ma sto pokoi i w żadnym z nich nie ma nawet kącika, gdzie można wytchnąć w ciszy i spokoju. Jestem bezsilna. Moc ograniczeń spowija moją duszę i ciało. Chciałabym zerwać więzi, które tak mocno trzymają. Chociaż na krótką chwilę znaleźć miejsce gdzie nikt mnie nie znajdzie, gdzie będę mogła być tylko sama ze sobą, gdzie cisza będzie tak doskwierająca, że aż uszy zabolą. Demony przeszłości ciągle wracają, demony przyszłości nie dają spać w nocy, demony terażniejszości wywołują dreszcz na skórze. Zapytałam "czy warto?". Nie umiałam odpowiedzieć. Trudne pytania nie mają odpowiedzi. Nie włączyłam światła. W mroku nie widać grymasu na twarzy. Gdy jest ciemno świat nie musi mieć kolorów, a szarość nie doskwiera tak bardzo. Może kiedyś zapalę światło. Ale jeszcze nie dziś. Mogłabym oślepnąć.
Żadne słowo nie potrafi opisać prawdziwych emocji.
Jak nie chcę czegoś powiedzieć mówię to co inni chcieliby usłyszeć.
Nic dwa razy się nie zdarza. Życiu nie zdarza się powtarzać.
Nie wiem czemu ON nie potrafi tego zrozumieć.
Jestem w stanie pojąć, że neurony ONÓW i ONYCH działają inaczej i naprawdę starałam się być cierpliwa w tłumaczeniu. Nic z tego. Nie pojął.
Każda cierpliwość ma swoje granice. Moja również. Jak już doszłam do granic wygarnęłam mu. Strzelił focha. A niech tam. Nie pierwszy raz i zapewne nie ostatni.
Jak mam wierzyć w prawdziwość słów skoro sama nie wiem co to prawda.
Mówię to, co oni chcą usłyszeć. Myśli zawieraja zupełne inne treści.
Nie potrafię się przemóc żeby wypowiedzieć to co leży na sercu.
Nie wiem czy kiedykowiek komukolwiek będę mogła jeszcze zaufać bez znaku zapytania.
Brać niczego nie dając w zamian.
Jestem gorsza od zwierzęcia.